czwartek, 3 października 2013

Podsumowanie 3 tygodnia

Biorąc pod uwagę,że 4 tydzień mam Anioły chore(na zmianę chorują:najpierw Anioł 2 tygodnie zapalenie tchawicy miał,potem Drugi Anioł infekcję bakteryjną miał,teraz znowu Anioł złapał w przedszkolu infekcję górnych dróg oddechowych) to wagowo nie wyglądam źle:
waga na dziś 62,5 kg
po 3 tygodniach spadek-1,5 kg
Czyli minimum wyrobione.Co prawda marzył mi się uciekający kilogram tygodniowo a nie pół,ale do tego potrzeba ruchu.A ja chodzę na rower raz na kilka dni ;/ spaceruję też niewiele,bo średnio 2 godziny dziennie.Mówią o spacerze a nie siedzeniu na ławce w parku,tego nie doliczam ;)
Być może jestem kiepsko zorganizowana,ale póki co inaczej nie daję rady.Ważne,że waga spada a nie rośnie.
Jedzeniowo całkiem ładnie się ogarnęłam.Na śniadanie jem zazwyczaj owsiankę z wkładką tzn.albo z bakaliami albo z owocem.Sukcesem moim jest to,że Anioł zaczął jeść ze mną owsiankę i wyeliminowaliśmy słodkie płatki.Huraa!Jak nie chce owsianki to gotuję mu kaszkę mannę i polewam sokiem malinowym własnej produkcji.Następną kaszą do polubienia dla niego-i dla mnie-będzie kasza jaglana.
Na drugie śniadania jem owoce,jogurt,otręby lub zarodki,albo marchewkę,sałatkę z pomidorów,ogórki małosolne no i hit jesieni-świeże orzechy włoskie.
Na obiad staram się jeść w miarę chude rzeczy,ale nie gotuję specjalnie dla siebie.Za to najwięcej jem warzyw.Np.jak Anioł bardzo chce kotlety z ziemniakami to jem ale do kotleta zjem pół kalafiora i 2 ziemniaczki malutkie.Wczoraj on jadł gyros z kurczaka,ziemniaczki i surówkę z marchewki i jabłka a ja zjadłam kaszę jęczmienną z soczewicą i brokułem.Nie daję rady jeść mięsa tak często a mały "kocha mięsko".Mam w planach gołąbki z soczewicą zamiast mięsa,ale jako że zajęcie jest pracochłonne to odwleka się w czasie.Jak mam 2 w domu,to nie daję rady gotować takich rzeczy.
Na podwieczorek do kawki zazwyczaj wciągam coś słodkiego.Jak mam to ciasteczko owsiane-a zazwyczaj nie mam hehe,to wtedy kostkę lub dwie gorzkiej czekolady i znowu jakiś owoc lub miseczkę budyniu/kisielu.Nie można sobie odmawiać owoców tym bardziej jesienią.Gruszki,jabłka,śliwki,brzoskwinie,winogrona mmm pychota!Wczoraj jeszcze zebrałam garść malin na ogrodzie.
Kolację miałam jeść warzywne z dodatkiem białka,ale różnie mi to wychodzi.Czasem jak Drugi Anioł bardzo marudzi ze zmęczenia,to łapnę bułkę ze serem zagryzę pomidorem i jest.Staram się jednak żeby było dużo warzyw(z Lidla polecam mieszankę sałat),bez chleba z dodatkiem albo jajka,albo kawałka sera albo np.kurczaka gotowanego lub pieczonego przeważnie jak zostanie z obiadu.
Czasem po kolacji przed spaniem zdarza mi się coś zjeść,ale to sporadycznie.Po 21 jak Anioły już śpią to zapijam apetyt(nie głód to dwie różne rzeczy) zieloną herbatą lub naparem ze skrzypu polnego albo melisą.O napojach innym razem...
Reasumując stwierdzam,że moja dieta znacznie się polepszyła i w zasadzie nie jem białego cukru,co uważam za swój mały sukces.
Niestety w ostatnim tygodniu zaliczyłam też porażkę.Jako,że w Biedronce były czekolady 30% tańsze,to oczywiście mój mąż chyba z 15 kupił.No i 2 dni temu jak Anioły poszły spać(a dzień był mega ciężki)to się objadłam czekolady.Chyba z 8 kostek zjadłam (2 kostki to ponad 100kcal) 2 kawałki ciasta teściowej.Najpierw czułam niebo w gębie,potem wyrzuty sumienia a potem niesmak i mdliło mnie ;/ nie warto.Jak mi to Figa powiedziała;"nie musisz jeść białego cukru,człowiek jest tym co myśli".I tego będę się trzymać.Mam w szafce 4 gorzkie czekolady-oj na długo mi wystarczą-też skorzystałam z biedronkowej promocji ;))

I hit dnia-już mieszczę się w niektóre jeansy sprzed ciąży:)
I znowu trochę jesieni :)
Aktualnie spaceruję tylko z Drugim Aniołem.Foty robię sama :)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz