wtorek, 8 października 2013

Uciekający tydzień i Skarby Nikosia

Anioł cały zeszły  tydzień siedział w domu z infekcją górnych dróg oddechowych,więc znowu na ruch czasu nie miałam :(
Uratowały mnie spacery z Drugim Aniołem.Mam teraz o tyle dobrze,że zaraz po wyjeździe za bramkę mały zasypia i śpi tak długo jak jeżdzę.Tak więc włączam drugi potem,potem trzeci bieg odpalam 4 prędkość kosmiczną w szybkobiegach meksykańskich(uwaga-będzie foto!) i pędzę lecę.Przeważnie w biegu wpadam do jakiegoś sh albo na plac na świeże warzywa i owoce.Za to kocham jesień.Ale niedługo to się skończy,zaczną się przymrozki i nie będę kupować na placu przemarzniętych warzyw.Powiemy :"witaj Lidlu po przerwie sezonowej".A brrr -zimno mi się robi,jak sobie o zimie pomyślę.To jedyna pora roku której szczerze nienawidzę.Już tęsknię za moja ukochaną wiosną.
Fruwam około 2-3 godzin.Przeważnie jednak dwie,bo często jak dolatuję do domu,to Drugi Anioł jeszcze śpi .Wtedy zostawiam go przed domem i mogę w spokoju zjeść obiad albo trochę mieszkanie ogarnąć.Jednak mały czujny jest-nie śpi dłużej niż pół godziny.
Włączyłam sobie w telefonie krokomierz i teraz parzę ile dziennie przechodzę.Wczoraj np 9433kroki.
Jak zrobię 10 tyś kroków to ludzik w moim telefonie cieszy się i podskakuje.Jeszcze mi się nie udało tego dokonać.8-9 tyś dziennie kroków robię.Znalazłam taki przelicznik:
1km-1245 kroków
10 000 kroków-spalone 500kcal.
Gdyby to tego dołożyć rower1 h to byłoby naprawdę dobrze.
Czuję po spodniach,że ciut luźniejsze,więc niecierpliwie czekam na jutrzejsze ważenie.
Wczoraj zrobiłam gołębie i wyszły takie dobre,że za duźo zjadłam.Dziś jakiś lekki obiadek typu kurak z warzywami i trochę kaszy lub makaronu razowego.
 
Teraz będę się chwalić:
Pisałam już o tym na drugim blogu,ale tam nie każdy może wejść,więc powtórzę tu:
Wczoraj dostałam przesyłkę a w niej worek z napisem "Skarby Nikosia" a w środku: cudowny kocyk w sowy z polarem minky,pomarańczową tulankę oraz chusteczki pod szyję dla Aniołów.Za cudny worek i cudną zawartość worka serdecznie dziękujemy Klaudynie czyli  Migdałowej Mamie ,której cudowności można znaleźć o tu :Tulanki.Kocyk i tulanka miały być dla Drugiego Anioła,ale Anioł stwierdził,że jak w jego worku były to on sobie je pożycza i aktualnie bawi się  Orangusiem(tak nazwaliśmy tulankę,od orange- koloru ;)) i leży na kocyku,jak tylko wspomnę,że będę potrzebowała go dla Drugiego.



3 komentarze:

  1. Cieszę się, że przypadkiem cie znalazłam.
    Nie dostałaś mojego maila wtedy kiedy zamykałaś bloga?Bo ja byłam chętna do czytania nadal. Jeśli zaproszenie jest aktualne to ja bym do aniołów zajrzała:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. też się cieszę :*
      Nie dostałam maila od Ciebie(sprawdziłam) :( nie było też zgłoszenia pod postem(sprawdziłam) :( więc pewnie dlatego nie dodałam Cię do listy czytelniczej.
      Coraz bardziej zastanawiam się nad otwarciem ponownym bloga,bo sporo kontaktów mi się urwało :( no i nie poznaję nowych :(
      Póki co znalazłam Twój adres mailowy u Ciebie na blogu i dodałam Cię do listy czytelniczej.Buziole.

      Usuń